Kolejny dzień zmagań. Cieszy mnie fakt, że jak na razie daję radę. Muszę przyznać, że zamiana moich myśli na słowo pisane zdecydowanie pomaga mi wizualizować mój cel, czyli zrzuceni kilku kilogramów. Jutro ważenie, trzymam się rygorystycznie zasady niejedzenia słodyczy i pieczywa, więc mam nadzieję, że waga drgnie. Nie chciałabym zbyt szybko schudnąć, pozbycie się fałdów skóry z całego ciała przekracza moje możliwości. Nie wiem dlaczego , ale w moich wizualizacjach stale się pojawia obraz obwisłego brzucha:D Śmieszne to troszkę, bo przecież nawet nie wiem, czy zrzuciłam z siebie kolejny kilogram, dalej 13 na przodzie, a ja już myślę, jak by to było, jakby była to liczba dwucyfrowa. moje marzenia się spełniają? W tej chwili marzę o tym, żeby zejść do 120. Chciałabym ten cel zrealizować do początku marca. Kilogram tygodniowo, może dwa? To chyba nie jest zbyt wygórowany cel. Poza tym wydaje mi sie, że takie tempo w połączeniu z gimnastyką (muszę w końcu się zmobilizować i iść na ten basen) ? pozwoli na powolne wchłanianie się skóry. Nie mam dwudziestu lat i moje ciało nie jest już takie sprężyste jak było, poza tym, jest porozciągane przez ciąże i przez tuszę. Przydałoby się znaleźć jakiś dobry środek do pielęgnacji ciała. Taki, który uelastyczniłby troszkę skórę. jest w ogóle coś takiego? Zabawne? do tej pory prawie w ogóle nie myślałam o specjalistycznych kosmetykach, a teraz zaczynam się nimi interesować. Spowodowane to jest na pewno tym, że mam teraz zdecydowanie więcej czasu dla siebie i tym, że wreszcie postawiłam na siebie. Ja też jestem ważna. Nie tylko dom, domownicy i praca? odpuściłam. Zdecydowanie lepiej się czuję, jak odpuściłam. Chociaż to też, nie był łatwy i krótki proces. Brzuszki już za mną, idę zrobić sobie na śniadanko serek biały ze szczypiorkiem, papryką i odrobiną śmietany. najwyższa pora na śniadanieJ
Jakaś taka rozkojarzona jestem. Kroiłam paprykę i odcięłam sobie kawałeczek opuszki palca. Żebym chociaż ostre noże miała, ale nie, tępe, że naprawdę nie wiem jakim cudem jeszcze cokolwiek nimi kroję. Zamyśliłam się i ciach? Opatrunek już na palcu, krwi się dużo nie leje. Tyle, że troszkę boli. PrzejdzieJ
Zaczynają mnie nudzić smaki? Dodałam tylko odrobinę soli, nigdy dużo nie soliłam, ze względu na nadciśnienie, ale teraz solę jeszcze mniej. Wzięłam sobie wafelka ryżowego, posmarowałam serkim, popiłam mlekiem. PychotkaJ Chyba zrobię sobie jeszcze dziś kawy. Spałam co prawda dużo lepiej, tylko raz wstałam w nocy, ale tak naprawdę to tego snu nie było zbyt dużo. Na szczęście ferie tuż tuż, może wtedy uda mi się dłużej wysypiać.
Właśnie odkryłam (wiedzieć wiedziałam o tym od dawna, ale umówmy się, że to moje odkrycie), że prace domowe mogą pomóc spalić wiele kaloriiJ Ot, choćby takie wieszanie prania. Z pełna premedytacją zostawiłam pranie w łazience i zanosiłam po jednej (słownie jednej) sztuce na suszarkę. Miałam założony krokomierz i ? w ciągu kwadransa zrobiłam? niesamowite, wierzyć mi się nie chce, ale? 1000 kroków!!! To wręcz nieprawdopodobne. Trzeba się będzie wziąć za sprzątanie, takie solidne, z myciem okien, odsuwaniem szaf, hihihihi ile wtedy człowiek spala kaloriiJ zwłaszcza jak sam przesuwa szafyJ Nie, nie wezmę się teraz za robótki domowe, mam zbyt wiele pracy do zrobienia, a tak szczerze mówiąc? nie cierpię porządków, one nic nie wnoszą w moje życie. Sprzątam, żeby nie utonąć w brudzie. Dzieciaki są już duże, więc sprzątają u siebie i po sobie. Tak więc nie mam zamiaru zmieniać się nagle w pedantyczną panią domu.
Właśnie stwierdziłam, że czuję się? lżejsza? Zrobiłam sama z siebie kilka skłonów ? w ramach walki z naciągniętą i mało sprężystą skórą. Troszkę ćwiczeń głową, żeby mięśnie szyi troszkę popracowały, troszkę min, żeby mięśnie twarzy troszkę popracowały? jeszcze nie tak dawno kochałam ruch, mam nadzieję, że ta miłość powróci. Czuję się lżejsza i taka ? bardziej sprawna i bardziej mi się wszystko chceJ cudowne uczucie? na drugie śniadanie zjem dwa jabłuszka. Mam nadzieję, że wystarczy, na obiad dziś chyba zrobię rosół z makaronem. Ja wypiję kubek rosołu, a reszta domowników zje makaron z rosołem. Mam jeszcze pyzy, jak usmażę do nich boczek, na skraweczki, to nie ma mocnych, nie oprę się. Chyba jeszcze za wcześnie, żeby stawiać przed sobą takie wyzwania? a może spróbować?
Następny posiłek za godzinę, a mnie tu pachnie jajecznica, kisiel? Ech.. dlaczego w tym domu wszyscy jedzą i nic po nich nie widać?:) może dlatego, że nie przegryzają między posiłkami, nie jedzą na okrągło słodyczy, mają mnóstwo ruchu i jedzą niewielkie porcje? Zawsze miałam problemy z tuszą, zawsze byłam dużą kobietą, dlatego zadbałam, żeby dzieciaki miały dużo ruchu, jadły posiłki o mniej więcej jednakowej porze, teraz muszę zadbać o to, żeby samej się trzymać tych założeń. Łatwo radzić komuś, gorzej samemu się stosować do zasad:D
Na obiadek dziś konkret:D oprócz kubka rosołu, pyszna pyza z mięsem (jedna jedyna ? sierotka)z odrobinką skraweczki, tak naprawdę to były drobinki skwarki, odsączonej z tłuszczu. Delektowałam się tą pyzą przez pięć minut. W życiu nie jadłam tak wolnoJ Jestem z siebie dumna, bo rzeczywiście zjadłam tylko jedną. I naprawdę ociupinka boczku.. Standardowo zjadłabym z ? dziesięć polanych tłuszczykiem i skwarkami. I jak ja miałam być szczupła? Dopiero jak piszę zaczynam sobie zdawać sprawę z ilości i jakości tego, co jadłam. Muszę zmienić ilości i jakość jedzonych przeze mnie potraw. Do tego będę dążyć. Ścisła dieta, to nie dla mnie. Ja chcę zmienić swój styl życia i do tego będę dążyć, żeby się nie ślinić jak pies Pawłowa na widok jedzenia.
Złapałam się jeszcze na jednej rzeczy, na szczęście teraz świadomie sięgam po jedzenie, bo gdyby nie to? Syn zostawił dwie pyzy, zazwyczaj zjadłabym po nim, zawsze dojadałam po domownikach, bo szkoda było wyrzucić. Dziś popatrzyłam na nie i stwierdziłam, niech zje ktoś inny? a jak nie zje, trudno, wyrzuci się, ja przestałam być śmietniczką, która zjada wszystko po wszystkich. Dumna jestem z siebie, że dałam radęJ
Byłam na wieczornym spacerze, bajka? Lekki przymrozek, drzewa ozdobione sopelkami, chociaż wieczór, to i tak jasno od śniegu? właśnie odmówiłam czekoladki milki, syn chciał mnie nią poczęstować, a ja:D wykazałam się silną wolą i podziękowałam:D Teraz po tych dwóch tygodniach jest mi łatwiej odmówić. Wracając do spaceru, świeże powietrze, piękny wieczór, piękna pogoda, oby tak częściej mi się chciało wychodzić na takie spaceryJ
Jem właśnie kolację. Zostało mi troszkę sera z rana i mam kiwi od córki. Popiję niegazowaną wodą mineralną z witaminą C i mam nadzieję, że żadne licho mnie już dziś nie podkusi, żeby jeszcze coś zjeść. Jutro rano ważenie? Mam nadzieję, że uda mi się przesunąć kg w lewoJ Idę na rowerek. Potem tylko dziesięć pompek i to będzie bardzo udany dzień pod względem dietetycznym. Kolejny dzień bez słodyczy, a to dla mnie na ten moment najważniejsze, słodycze, to jedna z niewielu rzeczy, których nie umiałam sobie odmówić. Teraz już potrafię powiedzieć nie i niech tak pozostanie na zawsze.
Uf, rowerek już za mną, poczytam sobie teraz jeszcze a potem do spaniaJ Godzina jazdy, 21,3 km, 485 spalonych kalorii, do tego krokomierz pokazuje 8530 kroków, czyli 300 kalorii, mogłoby być troszkę lepiej, ale i tak nieźle. Jutro rano chwila prawdy, jak tylko wstanę, to od razu się zważe i wynik wpiszę na pasku.
edit : oczywiście, czapeczka mikołaja w prawo ma się przesunąć na paseczku, a nie w lewo, dobrze, że mi sylwia19799 zwróciła uwagę :) przecież chcę spaść z wagi, a nie przytyć:)

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz