krokomierz

piątek, 12 lutego 2010

dzień czwarty

Jest rano, za oknami jeszcze ciemno? Wstałam godzinę temu i jestem głodna. W lodówce pustki po świąteczno sylwestrowych szaleństwach. Zastanawiam się co zjeść. Mam ser biały, paprykę, śmietana 12%. Może zrobię twarożek.. Chyba najsensowniej. Zapcha mnie na chwilkęJ


Bryndza zrobiona, całkiem smaczna nawet. Jak zwykle rano jestem bardzo grzeczna, dopiero później, po południ wychodzi ze mnie żarłok. Coś mnie ostatnio żołądek pobolewa. Zastanawiam się czy to czasami nie jakiś wrzód, spowodowany nerwami. Jak nie przejdzie, trzeba będzie iść do lekarza. Zupełnie nie mam na to ochoty. Zastanawiam się jak to teraz jest ze specjalistami. Muszę zrobić mammografię i nie wiem, jakimi ścieżkami podążyć, żeby ją zrobić na ubezpieczalnie. Poza tym książeczki zdrowia już ponoć nie obowiązują i zastanawiam się w jaki sposób mam udokumentować, że jestem ubezpieczona. A w jaki sposób mam udokumentować, że dzieciaki są ubezpieczone?? hm? Trzeba po prostu iść do przychodni i podpytać. Jak zwykle, koniec języka za przewodnika.

Śniadanie zjedzone, kubeczek musli przygotowany w charakterze przekąski, zrobiłam sobie jeszcze herbatę slim fast oczyszczenie. Mam nadzieję, że za bardzo mnie czyścić nie będzie:D

Nawet nie taka zła w smaku ta herbatka. Strasznie chce mi się spać. Nie przepadam za kawą, ale ostatnie dwa tygodnie były tak ciężkie, że piłam ją prawie codziennie. Może to już następne uzależnienie ? Nie powinnam jej pić, bo mam nadciśnienie, ale tak potwornie chce mi się spać. Spróbuję jeszcze chwilkę wytrzymać bez kawy.

Już południe, żadnych przekąsek, poza musli (ten kubeczek jeszcze nie skończony), zero słodyczy (hurra:D oby tak dalej J ) zaczynam być głodna, zjem więc resztę z mojej bryndzy. Miałam 25 dag białego sera, dodałam ? papryki świeżej, bo taką miało, szczypta soli, 2 łyżki śmietany 12%. tak sobie myślę, że to nie żadne bomby kaloryczne:D

Przez moment naszła mnie taka potworna ochota na słodycze, wyszłam na chwilkę na pole, pooddychałam świeżym powietrzem i wróciłam do pracy. Ta potyczka jest przeze mnie wygrana, mam nadzieję, że nie będę miała zbyt wielu pokus, bo trudno będzie mi się im oprzeć. Pierwsza wygrana potyczka, czy uda mi się zamknąć dzień wygraną? oby!!!

14.00 ? obiad ? mniamniamuśne pierożki z mięsem, szt. 8 ? bez skwarek, solo. 8 szt pierogów? zastanawiam się czy to nie za dużo. brzuszek mam teraz pełniutki, pierożki były co prawda niewiele większe od małych uszek, ale mogłam zjeść ze dwa mniej. No tak, ale jeśli wezmę pod uwagę, że to było jedyne danie? zupa pomidorowa będzie dopiero za 2 godziny. no a poza tym? ja zup nie jadamL Gotuję je, ale nie jadam. Zupa chudziutka, specjalnie pode mnie, na kurczaczku z 12% śmietaną? Chcę zmienić swoje przyzwyczajania, tak więc chyba zjem tą zupę koło 16:D, choćby kilka łyżek.. Zupy są pożywne, smaczne i zdrowe.. ech?

Paskudna jestemL zjadłam drugą porcję pierogów. Za to moja zupa jest bez makaronu, nalałam sobie ją do kubeczka i popijam jak gorący kubek. Ale za to bez konserwantów. Więc to zdrowa zupka;D

Wychyliłam nos na pole z zamiarem przespacerowania się. Br?. pojechałam jednak do sklepu samochodem, przymrozek 10 stopni , w nos szczypie, w uszy szczypie, mowy nie ma o spacerzeJ Kupiłam sobie kapustę pekińską, szczypiorek, ogórka świeżego, serek biały półtłusty. Będzie z czego zrobić sobie sałatkę. Wypiłam teraz mały jogurt, brzuszek mam pełny po południowym obiedzie, na razie nic się nie zmieści. Uczę teraz syna robić sernik na zimno i na pewno skosztuję jak smakuje i to znów będzie moje odstępstwo od obiecanego niejedzenia słodyczy. Ale taki serniczek na zimno nie jest zbyt kaloryczny. Więc sama siebie już się rozgrzeszamJ Ponieważ nie idę dziś na spacerek więc wsiadłam na rower, później podsumuje całość chodzenia i jazdy. A i może troszkę poćwiczę?

Umiejętność odmawiania sobie jedzenia to coś, co muszę się nauczyć. Na razie patrzę z daleka na trójkąt serowy zrobiony prawie w całości przez mojego syna. i staram się omijac go z bardzo daleka, skosztowałam tylko masę, żeby sprawdzić, czy jest dobra. I znów to dziwne uczucie. Niby nie jestem głodna. Żołądek mam pełny, chyba go ta zupa tak wypełniła, chociaż był jej tylko kubek i już troszke czasu minęło jak ją zjadłam, a w głowie rodzi się myśl? jeść, jeść, jeść? precz myśli!!!! Poczytam teraz chwilkę, a jak się poczuję mniej pełna, to pojeżdżę troszkę na rowerze. Chciałabym choć tyle co wczoraj, bo dziś było więcej chodzenia. Chociaż wcale nie za dużo? Ale krokomierz przekroczył 2000, jak tak dodam pół godziny roweru.. to będę mogła powiedzieć, że ruszyłam swoje cztery literki:D

I złamałam się znowu.. zjadłam kawałek serniczka, nieduży, ale jednak. A już mi się tak marzyło, że wpiszę w bloga pierwszy dzień bez słodyczy. byłby to sukces dla mnie. Cóż, musi mi wystarczyć 2000 kroków i 35 min, 13 km, 294 kalorie na rowerzeJ A za chwilkę jeszcze troszkę się poschylam:D może 10, może 20 skłonów, to nie powinno przekraczać moich możliwości. Zauważyłam coś fajnego u siebie dziś. Nie wiem, czy to ze względu na to, że wyszło słoneczko, czy też ze względu na to, że nie dopchałam się prawie cały dzień na maxa, mam dużo więcej energii, a sprawy, które zazwyczaj zajmowały mi dużo więcej czasu dziś tylko się migłyJ

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz