Wiedziałam, że jest mnie więcej. Znam dobrze swój organizm. Nic to? W przyszłym tygodniu będzie mniej. Tym bardziej, że od trzech dni mam problem z wypróżnieniem się. Szczerze mówiąc nie wiem dlaczego. Przecież w mojej diecie jest mnóstwo jarzyn i owoców, więc błonnika brakować nie powinno. Zdecydowanie za mało ruchu i ćwiczeń. Tu mi się ciężko zmobilizować. Nie mogę się doczekać kiedy wreszcie zaświeci słoneczko. Od razu mi energii odaJ A póki co muszę sama jej sobie dodawaćJ Na śniadanko sałatka z wczoraj. Pompek jeszcze nei zrobiłam i na razie nie robię. Bolą mnie jeszcze wszystkie możliwe mięśnie. Wczoraj było lepiej, dziś pewnie też będzie lepiej , tylk się rozchodzę. kolano wygrzane kapsiplastem i nie mam z nim większych problemów. Tylko budzę się podczas snu, jak się obrócę na na tą stronę co nie powinnam i je przygniotę. Generalnie spałam dziś bez budzenia i bez snów, które bym pamiętała. Ale i tak się nie wyspałam. Nie wiem co zrobić, żeby wreszcie wstać rześka. Być może brak mi jakiejś witaminy, albo minerałów. Hm? Kupienie jakiegoś suplementu zapewne nie będzie złym pomysłem.
Właśnie przeczytałam w pamiętniku jednej z Was, to , co wiedziałam od dawna, że mięśnie ważą więcej niż tłuszcz, może więc to mięśnie mi się odbudowywują ;P no co;) pocieszyć się jakoś trzeba:D jak nie @, to mięśnie i tak podbudowana, oj mocno podbudowana!!! idę ćwiczyć brzuszki:D
Brzuszki zrobione, w łązience też byłam, teraz do pracyJ
Nie obyło się bez kawy, niestety ? zasypiałam nad klawiaturą. Jeśli będzie jutro tak jak dziś, może wybiorę się na spacer do lasuJ Słoneczka mi tylko potrzeba, troszkę słoneczka. Dużo słoneczka!!!
Nie mogę sobie poradzić z regularnym spożywaniem posiłków. Zgubiłam gdzieś po drodze drugie śniadanie. Na obiad: fasola jaś z wczoraj, całkiem niezłaJ Drugiego nie będzie. Jasiek powinien zaspokoić na chwilkę mój głód, chociaż prawdą jest, że dziś nie jestem głodna. Zmuszam się do jedzenia. Zjadłam naprawdę niewiele.
Udało mi się nie zjeść smażonej kiełbasy, ach jak pachniała, mały sukces, a cieszy:D Nie wiem, czemu nie mam apetytu, z jednej strony to dobrze, bo niewiele zjadłam, a z drugiej, martwię się, bo jak znowu mnie głód weźmie, to nie będę go umiała powstrzymać. A jak wiadomo, człowiek głodny zjada dużo więcej jak człowiek, którego nie ssie w żołądku. Zastanawiam się nad ciemnym pieczywem, może choć jedna bułeczka wieloziarnista, brakuje mi pieczywa. Mam co prawda ryżowe i sucharki, ale to nie to samo. Poza tym zastanawiam się czy nie kupić sobie błonnika. Wygląda na to, że w mojej diecie jest go za mało. A może wystarczyłoby po prostu ruszyć cztery litery z domu? Ale tak zimno? a przede wszystkim słoneczko. Słoneczko wzywam Cie:D Kiedyś szamani tańczyli taniec deszczu, ja zatańczę taniec słońca. Podwójna korzyść:D Raz, ruch w postaci tańca, kocham tańczyć, dwa, może słoneczko wreszcie zaświeci? Ech.. wracam do pracyJ Dziś już mi się całkiem nieźle pracuje i już co nieco zrobiłam:D Zapomniałam napisać o moich dzisiejszych napojach, kawy był jeden kubeczek, a teraz zrobiłam rozpuściłam sobie witaminkę C w kubeczku niegazowanej wody mineralnejJ
Podwieczorek starałam się zjeść o normalnej porze posiłku, zjadłam trzy wafle ryżowe z miodem i popiłam mlekiem. Całkiem niezłe. Muszę stwierdzić, że wystarczają mi teraz rzeczywiście dużo mniejsze porcje, jak jeszcze trzy tygodnie temu. Mam nadzieję, że wcześniej, czy później waga zacznie się zmniejszać, bo co tu dużo mówićL dzisiejszy dzień, to porażka. A swoją drogą? to już trzy tygodnie? Nie myślałam, że tak szybko minie. Pozostaje mi tylko wytrwać w moim postanowieniu. A reszta? sama przyjdzie:D
Wieczór skończył się niezbyt dobrze pod względem dietetycznym niestety. Upiekłam sobie trzy kromko chleba z serem żółtym (taka zapiekanka na patelni), oczywiście w przeciwności do warzyw i owoców smakowało wybornie. Cały dzień niewiele zjadłam, za to nadrobiłam, wieczorem. Kalorycznie, to może i zmieściłam się w tych 1200 kaloriach, ale mnie nie chodzi o kalorie, a o zmianę tryby życia. Te dzisiejsze kromki zdecydowanie były niepotrzebneL Muszę się znów zbierać od początku sama ze sobą. Ale uda się. Za każdym razem będzie coraz lżej. Za każdym razem będzie coraz prościej coś sobie odmówić. Brrr jak zimno potwornie jest na polu. Mam nadzieję, że zrobi się troszkę cieplej.
Jakaś taka ociężała jestem strasznie? a brzuch mam jakbym byłam w siódmym miesiącu przynajmniej? ech te hormony.. szaleją? Nie byłam w stanie zbyt długo utrzymać się na rowerze, tylko pół godzinki
Bilans dnia:
rowerek: 11 km; 250 kalorii
krokomierz: 3740 kroków; 130 kalorii
strasznie marnieL
jutro będzie lepiej!!!

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz