Znów nie miałam rano apetytu, do tego stopnia, że zjadłam dopiero koło południa. Zjadłam bułeczkę wieloziarnistą cieniutko posmarowaną masełkiem z cieniutkim plasterkiem sera żółtego. Nie mogłam rano spać, a teraz chce spać mi się potwornie, więc standardem już jest, że wypiłam kawę rozpuszczalną z dwóch łyżeczek. Zdążyłam być w sklepie, kupiłam sobie jogurt i banana i wreszcie ruszyłam cztery literki i poszłam (a właściwie pojechałam) do lasu (na skraj lasu jest bliższe prawdy). Temperatura ?-16? stopni, więc długo nie pochodziłam, ale zrobiłam sobie kilkuminutowy spacer po lesie, głownie po to, żeby zrobić kilka zdjęć. Jeśli mi się uda, to spróbuję tu jakieś wkleić. Było cudownie, gdyby nie to, że bardzo zimno, z tego właśnie względu pochodziłam tylko troszkę i z powrotem zapakowałam nos do samochodu. Słoneczko spowodowało, że wreszcie się ruszyłam z domu, później może znów wyjdę na krótki spacer. jak tylko zobaczyłam słoneczko, to moje samopoczucie się od razu poprawiło. Cudowne, wspaniałe, jakże potrzebne do życia słoneczko? Na obiad dziś? Rosół, na kawałku kurczaka, chudziutki, wypiję sobie kubeczek, makaronu jeść nie będę. Jestem w dalszym ciągu dobrej myśli. Uda mi się. Pomimo wszystkich wpadek, pomimo wszystkich potknięć uda mi się.
Jest pięknie, słoneczko świeci, znów mykłam na krótki spacerek. Za zimno, żeby iść gdzieś dalej, ale buzia zobaczyła troszkę słońca i śmieje się od ucha do ucha.Jest dobrze. Czuję się tak, jakbyś ktoś mi doładował akumulatorki. Kolano troszkę boli, ale smaruję maścią przeciwbólową i przeciwzapalną, więc już jest dobrze. Będzie jeszcze lepiej. Po spacerze od razu nabrałam apetytu, zjadłam dwa banany i wypiłam dwa jogurty. Całkiem przyzwoity posiłek. Po tych spacerach nabrałam takiej? lekkości:D jest mi dobrzeJ Jak niewiele potrzeba, żeby człowiek się poczuł lepiej. Wystarczyło odrobinę słoneczka. Wreszcie. Po tylu dniach wróciło słońce.Nieważne, że jest mróz, jak się idzie osłoniętym miejscem, to go nie czuć. Tylko jak wiatr powieje, nawet niewielki, to wtedy mrozi? ;) Ale już jestem w domku. Chociaż?. Może znów gdzieś myknę na chwilkę:D
Piję hektolitry wody, cały czas mam sucho w ustach i cały czas chce mi się pić. Po dzisiejszym spacerze nawet nie chce mi się wchodzić na rower. Faktem jest, że zrobiłam dziś troszkę kroków, może później jeszcze wejdę na rower.
Jednak na rower nie wsiadłam, zaczytałam się, spędziłam nad książką cały wieczór. Nie żałujęJ
Podsumowanie dnia: krokomierz : 9900; 346 kalorii

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz