Wstałam, zrobiłam 10 pompek, nie mam dziś czasu, bo za chwilkę wychodzę, na zrobienie jakiegoś śniadania, więc porwałam świeżego ogórka, przepiję go później jogurtem i będzie dobrze. dziś będzie trudny dzień, obiecałam dzieciakom pójście do McDonalda. rzadko tam chodzimy, zazwyczaj raz na dwa, trzy miesiące, oni biora happy meal, a ja powiększony zestaw Big Maca. ile to kalorii?? sprawdzę?
Wróciłam!!! Z tarczą, nie na tarczyJ w macu wypiłam tylko kawęJ cappuccino bez cukruJ odmówiłam sobie Bic MacaJ Sprawdziłam, ile ma kalorii, dobrze ponad 400, do tego załóżmy wzięłabym sałatkę, lubię ich sałatkę i .. sprita, który też jest kaloryczny. Tak czy inaczej nie dodałam sobie ponad 600 kalorii, bo koleżanka, z którą się spotkaliśmy zaprosiła nas jeszcze na lody.nawet nie polizałam, a lody lubię. Hurra!!!! Umiałam powiedzieć sobie nie:D To moje więcej jak mało zwycięstwo:D teraz jem już obiadek, kubeczek krupnikuJ i odrobina mięsa wołowego, chudziutkiego, oskubanego z wszelakiego tłuszczu i ogórek kiszony. Zastanawiam się nad ziemniakami, ale chyba sobie daruję. A jednak zjadłam 5 mikroskopijnej wielkości ziemniaków i skusiłam się na małą łyżeczkę sosu do ziemniaków.
Wypiłam jeszcze mały jogurcik. Zaraz zrobię sobie jeszcze herbatę i to tyle na dziś. do tej pory zrobiłam dziś prawie dziesięć tysięcy kroków. Niezły spacerek. W domu już dużo kroków nie dobiję. Dziś może troszkę wcześniej wsiądę na rowerek. Chciałabym dobić do godziny jazdy na rowerze, a potem, do końca stycznia doprowadzić do tego, że będę jeździć pełną godzinę na trójce, bez przerwy:D taka jestem szczęśliwa, że potrafiłam powiedzieć nie jedzeniu? może dziś będzie drugi dzień z serii : dzień bez słodyczy?:)
Teraz troszkę posiedzę przy komputerze. W ramach przekąski mam przygotowany kubeczek musli i dwa jabłuszka (pokrojone w ćwiartki, takie prosto do buzi:d). A do picia kubeczek niegazowanej wody mineralnej z witaminą C. powinno wystarczyć do kolacji, a co na kolację? Jeszcze nie wiem. Albo jajeczko sobie usmażę, albo ugotuję, albo zrobię sobie sałatki. Będę zastanawiać się później. mam jeszcze w domu pokusę, ptasie mleczko, ale na razie nie mam nawet jakiejś specjalnej ochoty na niego. Mam nadzieję, że szybko go zjedzą i pokusy nie będzieJ
Nosi mnie. Zjadłam pomarańczę, zjadłam dwa jabłka, niby żołądek jest pełny, ale mózg woła, zjedz coś dobrego, zjedz coś dobrego. Najtrudniej zwalczyć zachciankiL Dam radę, wierzę, że dam radę. Żadnego chleba, żadnego gulaszu, żadnych kalorycznych przekąsek. Powtórzę to jak mantrę 200 razy i dam radę. Nie mam ochoty teraz na jedzenie. Mój żołądek jest pełny. Nie będę teraz nic jadła.
Jeszcze ponad godzina do kolacji. Nauczenie organizmu, że je się w miarę o stałych porach, a nie wtedy jak mu się podoba nie jest prostą sprawą. Zaczynam być głodna. Przegryzę kilka łyżeczek musli, może zaspokoję w ten sposób swój głód.
Na zbyt wczesną kolację zjadłam troszkę mięsa, niedużo, dziubłam cztery widelce, starałam się omijać sos z daleka, ale coś tam go polizałam. postawiłam koło siebie jeszcze pół kubeczka musli i może wystarczy na dziś. Idę na rowerek, troszkę wcześniej niż zwykle, ale obejrzę przy okazji dietetyków na szpilkach.
Coś dziwnego ze mną się dzieje, nie mogę spokojnie usiedzieć na rowerze. Ba? Nie mogę usiedzieć spokojnie na jednym miejscu. Nosi mnie. Żołądek pełny, nie czuję głodu, więc nie mam pojęcia co się dzieje. Może mięso z sosem było zbyt ciężkostrawne?
Uzupełniłam dzisiejszy jadłospis kiszonym ogórkiem. I na tym koniec na dziś. Chyba, że się złamię i skuszę się na kawałek ptasiego mleczkaJ
No i padłamL Miałam szczerą nadzieję, że wytrzymam, ale załapałam się na ostatni kawałek. Ech? pocieszam się tylko, że to moje ptasie mleczko nie jest aż tak kaloryczne, a poza tym sporo dziś chodziłam i sporo jeździłam. Zaraz napiszę podsumowanie tego mojego pracowitego dnia:D
Był bardzo pracowity:D Przejechałam na rowerze całą godzinę. Z kilkoma przerwami, ale jest cała godzina. 24 km, 548 kalorii. Całkiem przyzwoity wynik. Zrobiłam, aż sama sobie nie wierzę, 15500 kroków. Daje to mniej więcej ? 540 kalorii? Niesamowite i wspaniałeJ Gdyby nie mały grzeszek dietetyczny, no może dwa:D Sos do mięsa i ptasie mleczko, to byłby naprawdę wspaniały dzień, a co mi tam:D i tak jest wspaniały:D

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz