Śniadanie zjedzone, brzuszki zrobione. To już rytuał codzienny, bez którego nie mogę się obyć. Takie rytuały codzienne, to dobra rzecz. trzeba tylko zmienić te złe rytuały na te dobre. Świetnym pomysłem na zmniejszenie ilości zachcianek jest powieszenie sobie we wszelkich możliwych miejscach kartek z informacją, że zjada się mniejsze porcje, zwłaszcza w takich miejscach, gdzie bywa się popołudniu. Przynajmniej ja wtedy mam większe zapotrzebowanie na kalorie. W moim przypadku to działa, zanim sięgnę do lodówki po coś bardziej kalorycznego dobrze się zastanowię, bo nawet jeśli mój mózg udaje, że nie pracuje, to oczy widzą... Na lodówce mam napisane takimi literkami z danonków stop (to dlatego, ze domownicy nic nie wiedza o moim postanowieniu), ukryte miedzy innymi literami, dlatego sie nie wyrożnia. Ale ja świetnie go tam widzę. I niejednokrotnie te literki powstrzymały mnie od zrobienia czegoś głupiego. Do tego w książce, którą czytam mam zakładkę z napisem? tak, takJ z napisem stop. Tu już wołowe literki, pomaga mi to w jakiś sposób. Nie mam aż na tyle silnej woli, żeby przeciwstawić się wszystkim możliwym pokusom. A takie przypominajki pomagają mi bardzo. Zresztą ja jestem wzrokowcem i wszystko, co pisane łatwiej do mnie dociera. Dlatego tak bardzo lubię tutaj pisać. Wtedy zostaje na dłużej.
Dziś strasznie szybko czas leci, zapomniałam o jednym posiłku, nadrabiać nie będę, ale chyba musze nastawiać budzik, żeby jeść regularnie. Dzisiaj jest dziwny dzień. jestem taka? rozkojarzona, jakaś taka ? niepoukładana, nie mogę z niczym zdążyć. Czas potwornie szybko leci. Zrobiłam kilka niby pompek na ścianie. Fajne ćwiczenieJ Oparłam ręce na ścianie, odsunęłam stopy na odległość wyciągniętych rąk,ale byłam oparta całymi dłońmi i zginałam w łokciach. Niezbyt wyczerpujące, a przecież wzmacniające ręce i wyrabiające muskuły na ramionach. Nie chciałabym mieć zwisówJ
Na drugi dzisiaj posiłek zjadłam sobie trzy sucharki, całkiem niezłe urozmaicenie dietyJ Obliczyłam, że jeden sucharek ma jakieś, 38 kaloriiJ Ponieważ nie ma nic więcej, więc posiłek ma około 114 kalorii. Całkiem nieźleJ Można dołożyć do sucharków pomidorka, ogórka, można posmarować rozrobionym serkiem białym, miodem, albo z jajecznicąJ Możliwości jest mnóstwo, jak na razie poprzestanę na sucharkach solo, przynajmniej podczas tego posiłku. Dalej nie poszukałam przepisu na awokado? ech.. słodkie lenistwoJ
Wypiłam pół szklanki kawy, za bardzo byłam śpiąca.
Na obiad kubeczek lanego ciasta na rosole. Stwierdzam ze zdumieniem, że zupy mi smakują. Ze zdziwieniem, bo kilka, ba? kilkanaście lat w ogóle nie jadałam zup. Teraz staram się zjeść gorący posiłek raz dziennie. Do zup zazwyczaj wrzucam mnóstwo warzyw, potem czasami je odcedzam, bo moi domownicy piszczą, że za dużo pływa w zupie, ale to jest jedyna możliwość nakarmienia ich witaminami. Każdy lubi co innego, każdy je co innego, ale żelazna zasada panująca w domu brzmi: dzień bez zupy dniem straconym. Tyle, że ja się jej nie trzymałam, podobnie jak wielu innych. Ale moja rodzinka jest tak przyzwyczajona do zup, że jak wczoraj powiedziałam co jest na obiad, a nie wymieniłam zupy natychmiast padło pytanie, no dobra, a jaka jest zupa?? Moja córa dziś robi pierogi z truskawkami na drugie, a ja z żalem będę musiała sobie ich odmówić. No.. chyba, że jednego.. bez śmietany? ale na ten moment twardo mówię nie pierogomJ
Zjadłam jednego pierożka, był bardzo smaczny. natchniona truskawką w pierogu zrobiłam zakupy, kupiłam kefir i zrobiłam koktajl truskawkowy (dla mnie szklaneczka bez cukru, wieczorem wypiję jeszcze jedną też bez cukru). W ramach zmiany nawyków żywieniowych kupiłam jeszcze banana i teraz jem sobie właśnie w ramach kolejnego posiłku pyszną sałatkę owocową. Pół mango, jeden banan i jedno kiwi, pokrojone w średnią kostkę. Pycha. W zeszłym roku, koło molo w Sopocie jadłam foundee czekoladowe, pychotka, półmisek pełen owoców do maczania w roztopionej czekoladzie, Teraz czekolady nie jem z założenia, same owoce, ale jedząc tą sałatkę przypomniałam sobie o tamtym foundee. Czekolady było odrobinę, smak pyszny, połączenie owoców z odrobiną kalorycznej czekolady. Jak już poluzuję troszkę ze słodkimi rzeczami, to z przyjemnością zjem sobie taką potrawę. Czekolady zjem niewiele, owoce zdrowe.. pychotkaJ
Wypiłam drugi kubeczek koktajlu, pychotka. Jeszcze nie tak dawno nie smakowały mi koktajle bez cukru, owoce bez cukru, potrafiłam starte jabłka dosładzać cukrem, teraz? jem jabłka bez żadnych dodatków. Zdecydowanie moje kubki smakowe zmieniły swoje preferencje a i wygląda na to, że cukier we krwi też się ustabilizował. Jakieś 20 kg mniej i może nawet tabletki nie będą potrzebne? Fajnie by było. Póki co musze się zastanowić co zjem dziś na ostatni posiłek. Może też jakieś owoce.. Posmakowałam w nich dzisiaj, ale z kolei przecież muszę zjeść też coś bardziej pożywnego. Może wafelki ryżowe? tylko z czym? solo? hm? a może jajeczniczka ? dawno nie jadłam. Chyba nabieram na nią smakaJ
Pora kolacjiJ Zapachniała mi mocno kiełbaska żywiecka którą dziś kupiłam. Nie potrafiłam się jej oprzeć ale jest dość chuda posuszana.Zjadłam trzy cienkie plasterki z plasterkami pomidora i ogórka na trzech sucharkach, popiłam niegazowaną wodą mineralną z witaminą C. Przydałaby się jakaś multiwitamina, ale w moim sklepie nie ma, a nie chcę chodzić po innych sklepach, bo jeszcze się skuszę na coś, co nie powinnamJ Lepiej unikać pokus:D Zaraz wsiądę na rowerek, a potem wrzucę wpis na vitalię, poczytam troszkę i pójdę spaćJ
Rowerek zaliczony, jeszcze później tylko brzuszkiJ
Podsumowanie:
rowerek :23 km, 524 spalone kalorie
krokomierz : 6760 236 kalorii (mogłoby być lepiej, ale nie jest tragicznieJ

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz