Zważyłam się, zmierzyłam się. Właściwie to moja waga powinna działać na mnie demotywująco. Stoi w miejscu od dwóch tygodni i ani nie chce drgnąć. Na początku, pierwsze dwa tygodnie spektakularny spadek. Ba? euforia wręcz:D Potem skok do góry w trzecim tygodniu, a od dwóch tygodni stoi w miejscu i się ze mnie śmieje. Nic toJ nie oczekuję szybkich zmian. Oczekuję trwałych zmian. A ten pamiętniczek ma mi w tym pomóc. Przypominać, że pracuję nad sobą. Nikt nie powiedział, że będzie łatwo. Łatwo to było przez te wszystkie lata sadełko chodować:D Żeby nie było tak pesymistycznie, będzie troszkę pozytywnie o pomiarach. Waga się nie zmienia (może się zmieniła, a może po prostu organizm jeszcze nie przestawia się na tory szybkiego spalania z toru oszczędnościowego. Może jest mu trudno uwierzyć w trwałą zmianę. Ja w nią wierzę, więc wcześniej czy później, on też się przekona i zacznie pomagać (szybszym spalaniem). Wracając do pomiarów. Może to i niewiele, ale dla mnie ważne, tym bardziej, że powolne, ale stabilne zmiany. Od początku spadł mi tłuszczyk (przynajmniej wg obliczeń vitalii) o 4%:) Całkiem nieźle:P Podoba mi się to:d Jest mnie mniej o 7 cm w talii :D (prawie wychodzi ciut więcej jak 1 cm na tydzień, jak dla mnie, to dobry wynikJ Nie będę miała problemów z obwisłym brzuszyskiem, bo ciało da rady wchłonąć sporą część skóry:D) W biodrach dużo mniej, bo tylko 2 cm, ale ja zawsze miałam dużą różnicę między talią a biodrami, więc nie dziwi mnie fakt, że pas leci pierwszyJ 3 cm udo? to już chyba efekt roweruJ natomiast nie urósł mi obwód łydki, z czego bardzo się cieszę. Zastanawiałam się czy moja łydka nie będzie jakoś dziwnie wyglądać, ale nie narzekam. Co prawda też tak mi się wydaje, że tam zaczynają się odbudowywać pomału mięśnie zamiast tłuszczu, ale to okaże się powiedzmy w ciągu roku. Jestem cierpliwy człowiek, wiem, że trzeba mnóstwo czasu, żeby mnie wreszcie rozruszać. Wierzę, że w końcu mi się to uda:D
Porównałam swoje zdjęcia. Co tydzień robię zdjęcia w samej bieliźnie, żeby mieć porównanie, czy coś się dzieje. Różnica jest niesamowita. To coś nieprawdopodobnego. Fartuszek z przodu widocznie się zmniejszył. Fałdy na biodrach tak samo. Swojego pierwszego zdjęcia nie pokazałabym za żadne skarby świata, dzisiejsze?. jeszcze daleko mu do ideału, ale różnica na plus ogromna. To kop dla mnie. to co robię idzie w dobrym kierunku. Tak będę dalej trzymać. Nie przejmuję się brakiem zmiany wagi. Widocznie przerabiam tłuszczyk na mięśnie, a mięśnie zawsze więcej ważą. Podoba mi się to, co widzę:D Bez zdjęć taka zmiana byłaby niezauważalna.
Dzisiejsze podsumowanie miało jeszcze jeden skutek: D Zazwyczaj sięgając do lodówki długo zastanawiam się co zjeśćJ Czasami sięgam po coś, co nie powinnam. Dziś moja ręka od razu powędrowała do chudego serka białego, szczypiorku, papryki. Rozrobiłam sobie serek. Pychotka:D
Miałam pisać co piję, boi wydaje mi się, że piję za mało.Do tej pory kubeczek mleka i kubeczek kawy. Niby się wyspałam, ale jednak jeszcze śpięL
Kolejny posiłek ? gotowane jajko. nawet mi smakowało:D Teraz popiję kubeczkiem barszczu białego i będzie po obiedzie:D
Do picia dołożyłam kubek herbaty, gorzkiej oczywiście. Ciekawa jestem jakim bilansem picia zamknie się dzisiejszy dzień.
W dalszym ciągu brak odpowiedzi z programu ?zgrabna odnowa?. Pomału przestaję liczyć na to, że się zakwalifikuję. Cóż. Będę sobie radzić sama tak, jak sobie radzę, a w suplementy diety sama się zaopatrzę:D Chrom, błonnik ? właśnie idę do apteki sobie kupić:D I Morsztyn też:D
Problem z Internetem wrrrrrrrr
dzis nie będzie podsumowaniaL

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz