krokomierz

piątek, 12 lutego 2010

dzień trzydziesty trzeci

Kolejny dzień, kolejne wyzwanieJ Dziś czuję się dużo, dużo lepiej. Jeszcze sporo brakuje do ideału, ale nie miałam problemów z zewleczeniem się z łóżka:D Zażyłam znów antygrypinki i jest dobrze. Dziś na śniadanie zjadłam posiłek jakbym przynajmniej w ciąży była:D Kiszony ogórek z dwoma plasterkami kiełbasy szynkowej (chudziutkiej) popity ? mlekiem. Nie, od razu wyjaśniam, że nie jestem i nie mam pojęcia skąd zachcianki. może dlatego, że to czas, kiedy normalnie powinnam mieć@... Ale, że tam już prawie nic nie ma, to @ nie ma, tylko hormony szaleją. Stąd też możliwe osłabienie organizmu. Tak czy inaczej dziś już z powrotem wskakuję na rowerek. Na początku próbowałam też robić brzuszki, ale zdecydowanie mi nie podpadły. Rower i basen to idealna forma aktywności dla mnie. Dziś rano przebudziłam się z myślą, jutro idę na basen, ale jak już troszkę oprzytomniałam, zawsze muszę mieć kilka minut na dojście do siebie, to stwierdziłam, że nie ma się co śpieszyć, bo skończy się to tym, że rozłożę się na dobre. Pójdę w sobotę. Do tej pory powinnam się już całkiem wykurować. Najgorszy ten katar, z zatok mi już zszedł, czasami już udaje mi się przez nos odetchnąć, ale w dalszym ciągu jest paskudny. Przez dwie noce i jeden dzień zużyłam .. bagatela.. pudełko z 200 chusteczkami i wyciągnęłam kolejne. Masakra? Dziś w nocy mi się znów jakieś totalne bzdury śniły, opowiadać nie będę, bo ? mało przyjemne bzdury. Zabieram się do pracy z nową energią i nowymi siłami. Ten dzień odpoczynku bardzo mi się przydałJ


Drugie śniadanie, bardzo grzecznie, serek chudy rozrobiony ze szczypiorkiem, papryką, rzodkiewką, dwoma łyżkami śmietany 12% i szczyptą soli.

Zauważyłam, że w ciągu tego miesiąca czasu poprawił się stan moich paznokci. Zawsze były kruche, łatwo się kruszyły, wiecznie trzeba było obcinać zadziorki. teraz.. Zrobiły się dużo twardsze. Prawdopodobnie brakowało mi mnóstwo witamin, Organizm teraz powoli zabiera się za siebie. Mam nadzieję, że to stały procesJ

Dziś na obiad zupa pomidorowa na kawałku kurczaka z makaronem. Ja wypiję kubeczek pomidorowej, jeszcze zanim podbiję ją śmietaną. Na drugie zjem plaster zimnej pieczeni wieprzowej w sosie własnym. Plasterek właściwie byłby bliższy prawdzieJ

Zazwyczaj jeżdżę godzinie dziennie na rowerze, dziś, ponieważ wczoraj nie jeździłam spróbuję pojeździć troszkę dłużej. Do tej pory jechałam przez wyznaczoną sobie godzinę, zrobiłam 24 km, 547kalorii. Przyzwoity codzienny wynik. Później jeszcze spróbuję coś zrobić. Wiem, że trudno nadrobić zaległości, ale mam nadzieję, że w ciągu tygodnia kilka minut dłużej codziennie zaowocuje odrobieniem zaległościJ

Uf, nareszcie się wyrobiłam ze wszystkim. Późno już, ale dzień bez vitalii dniem straconymJ W ciągu dnia zerknęłam na moment na Wasze wpisy, dziękuję Wam wszystkim za słowa wsparciaJ Ten jeden dzień po prostu musiałam odpuścić. Ale wyszedł mi na dobre. Zrobiłam dziś mnóstwo rzeczy. Miałam ogrom pozytywnej energiiJ Przejechałam ciut więcej na rowerze niż założyłam. Troszkę więcej przeszłam niż zazwyczaj. Nawet katar ustąpił:D ot , po prostu wczoraj mój organizm wymagał wypoczynku i dlatego odmówił posłuszeństwaJ Dziś jeszcze poprawiła mi humor wiadomość, że może pod koniec lutego, lub na poc zątku marca wyskoczę sobie na dzień lub dwa do Krynicy. Oj.. nie byłam tam wiele, wiele lat?. O tej porze zazwyczaj brakuje mi energii, pędzę więc do Waszych pamiętników:D Dodam tylko jeszcze, że jutro z samego rana idę na? basen:D Yupi:D BasenJ

Podsumowanie dniaJ

rowerekJ 31 km; 705 kalorii (jeszcze tak dużo w czasie jednego dnia nie przejeździłam, mało tego, myślałam, że może jeszcze uda mi się wsiąść na rowerek, zupełnie nie byłam zmęczona, niestety brakło czasu. Dlaczego doba ma tylko 24 godz, z czego jeszcze 6 godz. śpię?? ;P)

krokomierz: 4200 kroków ; 147 kalorii (też całkiem przyzwoity wynikJ

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz