nie ma dwóch zdań, spodobały mi się. Wiecznie brak mi czasu, żeby zrobić zmiany w blogu, a tak, przynajmniej coś się na nim zdarzyło :) zmieniłam szabon.
Weszłam dziś rano na wagę i aż mi się buzia uśmiechnęła :D 8 na końcu:D ostatnio bywalo więcej o 2, w porywach 3 kg. Wiem, wiem... to niewiele, ale bardzo mnie cieszy. Dawno nie miałam tak dużego wahnięcia wagi. W dół. Bo w górę to ciągle mi się waha... teraz moim celem jest 7 na końcu. Mam olbrzymią nadwagę i ten kg tak naprawdę niewiele zmieni w moim wyglądzie, nawet go widać na zewnątrz nie będzie, ale w środku... moja psyche... Nagle nabrałam energii, wigoru i zamiast dwóch posiłków kanapkowych zjadłam... czereśnie i truskawki :) Zawsze miałam problem z warzywami i owocami. To nie moje smaki. No co tu dużo mówić. Moje smaki, to słodycze, tłustości i smażeninki. I duże , bardzo duże porcje. To zabawne... Nie zdawałam sobie sprawy z tego ile jem (mój problem to chyba jednak ilości jedzenia - przede wszystkim słodyczy ) dopóki nie zamieszkał ze mną ktoś poza domownikami. Trzy tygodnie uświadomiły mi, że tak naprawdę, to ja jem bardzo bardzo dużo... przynajmniej trzykrotnie więcej jak mój gość... A przecież mój gość jest tylko odrobinę szczuplejszy niż ja... Tyle, że mniej ruchliwy... Zaczęłam znów chodzić na basen po zapaleniu nerwu kulszowego. Znów mogę chodzić.. To wspaniałe uczucie... jeszcze chodzenie na dłuższych trasach sprawia mi problemy, ale mam nadzieję to zmienić. uda się!!!! za 3, góra 4 dni zobaczę 7 na końcu:D

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz